Sądzicie, że lista urządzeń typu smart kończy się na zegarkach? Posłuchajcie o smart car. To idea, która powoli staje się rzeczywistością, nawet jeśli wielu z Was może to przerażać. Nie chodzi wcale o samochody przyszłości, ale o auta produkowane już dziś, które powoli zyskują możliwość swobodnego łączenia się z Internetem. Po co? Aby zapewnić kierowcy wygodę, bezpieczeństwo i optymalne warunki podróży. Connected cars to przyszłość motoryzacji. Przyszłość, która zaczyna się właśnie teraz.
Czym właściwie jest connected cars?
W dużym skrócie – connected cars to trend, który ma prowadzić do całkowitego zintegrowania samochodów z globalną siecią. Zupełnie tak, jak ma to miejsce obecnie w kontekście telefonów komórkowych, zegarków, telewizorów, nie wspominając już o komputerach. Zapytacie – komu to jest potrzebne? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w zasadzie nikomu. Wystarczy jednak, że przyjrzycie się swoim codziennym zachowaniom za kółkiem, a natychmiast zrozumiecie ideę connected cars.
Jak często nerwowo szukacie telefonu, bo akurat zapomnieliście uruchomić zestaw głośnomówiący? A ta frustracja, gdy usłyszeliście w radiu świetny numer, ale jak na złość nie zdążyliście odczytać jego nazwy z RDS-u? Nawigacja? Oczywiście nie była w stanie przewidzieć, że na Waszej trasie dojdzie do wypadku, dlatego wpakowała Was w sam środek największego korka w tym stuleciu. Connected cars jest odpowiedzią właśnie na te prozaiczne problemy kierowców.
Jak to działa?
Aby doszło do pełnego zintegrowania samochodu z Internetem, konieczne jest wyposażenie go w pokładowy system infotainment. Nie, zwykły Bluetooth nie wystarczy. Musi to być cały zespół nadajników i odbiorników, dzięki którym auto będzie w stanie „komunikować się” ze światem i – to najważniejsze – łączyć z urządzeniami przenośnymi kierowcy. Ideałem jest sytuacja, w której samochód od razu rozpoznaje, kto właśnie zasiadł za kółkiem, dopasowuje więc ustawienia fotela, wybiera ulubioną stację radiową i czeka na wydanie kolejnych komend.
Connected cars ma wiele funkcji. Na najniższym poziomie po prostu ma zwiększać komfort podróżowania. Kierowca nie musi się martwić obsługą telefonu, ponieważ jest on automatycznie integrowany z systemem infotainment. Podobnie jest z nawigacją – ma ona natychmiast reagować na wszelkie zdarzenia drogowe, obliczać czas dojazdu z uwzględnieniem warunków pogodowych i ostrzegać kierowcę np. o korkach czy wypadkach.
Dostęp do tego typu funkcjonalności jest już bardzo szeroki. Na rynku pojawiają się aplikacje łączące samochód ze smartfonem. Pozwalają one zarządzać informacjami o trasie, parametrach jazdy, a te bardzo zaawansowane, wyposażone dodatkowo w urządzenie OBD, mogą nawet pełnić funkcję pokładowego diagnosty. Takie rozwiązanie zapewnia obecnie bardzo rozbudowana aplikacja Autoplug.in.
Biuro na kołach
W kolejnym etapie auto ma stać się mobilnym biurem. Nie bez powodu idea connected cars na razie zaczyna urzeczywistniać się w samochodach klasy premium. Ich użytkownicy zwyczajnie powinni być stale online i mieć bieżący dostęp do zadań zapisanych w telefonie czy w pamięci komputera. Dzięki zaawansowanym funkcjom samochodowym mają możliwość przeglądania Internetu z poziomu wyświetlacza dotykowego, a system pokładowy staje się dla nich kalendarzem, sekretarką i pierwszym ogniwem w ustalaniu programu dnia.
Ostatnim etapem wdrażania idei connected cars ma być pełne zintegrowanie ruchu samochodowego z infrastrukturą drogową. Inteligentne znaki, porozumiewające się między sobą auta, wreszcie całkowite przekazanie obowiązków kierowcy elektronice pokładowej – to przyszłość motoryzacji. Wcale nie tak odległa, jak mogłoby się nam wydawać.